Artykuł  2

Poprzednia W górę Następna

... zabiorę wam serca kamienne, a dam wam serca z ciała. Ez 36,26
 

W górę
Księga Gości
Multimedia
Indeks rzeczowy
Muzeum

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ARTYKUŁ  ZASTAŁ  OPUBLIKOWANY  W  "KATECHECIE" 10/2000MIESIĘCZNIK POŚWIĘCONY KATECHEZIE, WYCHOWANIU RELIGIJNEMU I NOWEJ EWANGELIZACJI

Obrazy prawdziwe w katechezie[1]


 

      Od najdawniejszych czasów człowiek, w celu komunikowania się z drugą osobą posługiwał się obrazami. Obserwując naszą epokę można również dojść do wniosku, iż w dużej mierze opiera się ona na zdolnościach przekazywania obrazu - przekazywania a zarazem zapamiętywania go. Jednak w parze z tymi spostrzeżeniami idzie kolejne, a mianowicie to, że tworzy się niestety więcej przedstawień graficznych, niż można ich w gruncie rzeczy przyswoić. Zapomina się często o tym problemie i właśnie to bywa przyczyną licznych niepowodzeń dzieci w szkole, a w konsekwencji również i w późniejszym, dorosłym życiu.[2] Rodzi się, zatem pytanie: Czy czasem chrześcijańska cywilizacja nie stanie się na naszych oczach zapomnianą "Atlantydą"? Wszyscy wychowawcy powinni zastanawiać się, co uczynić w tym względzie dla ratowania swych wychowanków. Nie jest to łatwe zadanie, lecz w zakresie technologii kształcenia jest to wymóg, jaki stawia przed nami Nowa Ewangelizacja[3].

W tym momencie wkraczamy w obszar życia wewnętrznego, który dla wielu, jest –niestety- obszarem wyłącznie prywatnego życia. Każdy dorosły mógłby przecież zrobić rachunek sumienia z używania wyobraźni oraz za­gospodarowania własnej podświadomości. Dałoby się wówczas poznać, czy obrazy pomagają w lepszym i głębszym zbliżeniu się do Pana Boga, a zarazem do bliźnich. Pan Jezus w swoim nauczaniu posługiwał się dosyć często obrazami. Za przykład posłużyć może fragment z 15 rozdziału Ewangelii według św. Jana, wiersze od 1 - 11. Jest to przypo­wieść o winnym krzewie i winogrodniku. W nie­mieckim tłumaczeniu Biblii, w tytule do tej części Ewangelii[4], występuje słowo die Bildrede, co w dosłownym tłu­maczeniu oznacza mówienie obrazami. Obrazy wywoływane przez Pana Jezusa w wyobraźni Jego słuchaczy, były praktycznie im znane. Pojawiały się tylko jako propozycje podane przez Nauczyciela. Stanowiły one część zapamiętanych przez nich przeżyć. Były życiowe, realne, po prostu prawdziwe.

Mówienie wymaga większego wysiłku umysłowego aniżeli oglądanie samego obrazu. Mówienie obrazami to nic innego, jak wywoływanie u odbiorcy chęci samodzielnego tworzenia obrazów w jego własnej wyobraźni. Słuchacz przychodzi dobrowolnie i zgadza się na takie prowadzenie. Dodać można, że tworzenie obrazu, choćby w samej wyobraźni, zabiera więcej czasu, niż przyglądanie się jemu. Poznawanie nowych rzeczy, a każda z nich ma swój obraz, sprawia radość. Zagrożeniem staje się jednak bierne oglądanie obrazów, ludzi i różnych wytworów kultury, które zwalnia z dojrzałej refleksji, a przy tym stanowi niejednokrotnie  „tanią” rozrywkę. Skutkiem może być powierzchowny sposób poznania przedmiotów, zdarzeń i osób bez wnikania w ich istotę.

Warto pamiętać, że wsłuchiwanie się w mowę obrazami jest charakterystyczne dla osób wierzących. Dzięki usłyszanemu słowu dowiadujemy się najpierw o wszystkich przymiotach rzeczy i na tej podstawie budujemy w naszej wyobraźni jej obraz. Do takiego poznania rzeczy potrzebna jest pewna asceza. Każdy musi sam się zdecydować na jeden z dwóch przedstawionych sposobów poznania rzeczy, a także ludzi. Jeśli decydujemy się na poznanie przez medytację imaginatywną[5], którą praktykował ze swymi uczniami Jezus z Nazaretu, musimy zdecydować się na pewien wysiłek woli. Jednak w tym samym momencie, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że cała otaczająca nas rzeczywistość może oddalać nas od poznania natury Boga, który jest przecież duchem[6]. Dzisiaj, dość rzadko spotyka się mówców, którzy przyciągają słuchaczy, bez względu na ich wiek, płeć, wykształcenie, światopogląd, zamożność itp. Zostali oni, z niemałym powodzeniem zastąpieni przez obraz telewizyjny, gry i symulacje komputerowe oraz programy prezentacyjne dla komputerów osobistych.

Przyglądając się używanym niegdyś obrazom katechetycznym, dochodzi się do wniosku, że zawierały one nieprawdziw­e dane wynikające z niskiego poziomu ówczesnej wiedzy. Dzięki np. odkryciom archeologicznym uległ zmianie sposób przedstawiania samych ubiorów czy wystroju wnętrz, z czasów Jezusa. Nie powinno się jednak przekreślać wartości dawnych przedstawień, gdyż rola obrazu w katechezie jest i pozostanie zawsze pomocnicza. Dawne ryciny stosowane przez nauczycieli religii, spełniły niewątpliwie swoje zadanie. Graficzne wyobrażenia używane obecnie na ka­techezie, mają także dopomóc człowiekowi w odbiorze tej rzeczywistości, którą może on poznać tylko na drodze medytacji.[7] Zatem obraz kateche­tyczny ma uprzytomnić uczącemu się to, że aby poznać Boga, trzeba z nim po­zostać sam na sam. Rolą obrazu jest pomoc w skoncentrowaniu myśli. W ten sposób od zwykłego oglądania można przejść do kontem­placji, w czasie której odejdzie się od używania graficznych wyobrażeń[8]. Przy tej okazji, warto wspomnieć, iż np. „Rekolekcje Ignacjańskie” to nic innego jak budowanie w wyobraźni rekolektanta własnych wizerunków, takich jak obraz Męki Pańskiej, piekła, itp.[9] W drugim tygodniu wspomnianych „Ćwiczeń duchowych”, ich uczestnik prowadzi własną medytację ewangeliczną, której celem powinna stać się kontemplacja tajemnic życia Pana Jezusa. W trakcie jej przeżywania, uczestnik ogląda oczyma wyobraźni i uczestniczy w scenach ewangelicznych „tak jakby rzeczywiście był w nich obecny”[10]. Jako pomoc należy zaangażować przy tym zmysły: wzroku, słuchu, węchu, smaku, dotyku[11]. Jednakże ten sposób odbywania rekolekcji, zakłada wysoki poziom wiedzy religijnej oraz rozwoju duchowego, co decyduje o tym, iż nie odpowiada on i nie nadaje się do prowadzenia formacji wewnętrznej dzieci.

Zatem każdy w początkowej fazie rozwoju religijnego, powinien korzystać, z obrazów przy­gotowanych przez wcześniejsze pokolenia, co winno ułatwić i przyspieszyć mu drogę do medytacji, a następnie do kontemplacji. Warto jednak liczyć się z tym, że zawsze będą takie osoby, którym trzeba będzie precyzyjniej i z większym zaangażowaniem objaśniać Słowo Boże, bądź znajdujące się w kościołach obrazy.

Koniecznością staje się, wyraźne rozróżnienie obrazów prawdziwych od obrazów zastępczych. Te ostatnie są tworzone tylko ze względu na życie w określonej wspólnocie, która jednocześnie spełnia zadania poza religijne. Dzisiejsi nauczyciele posługują się niejednokrotnie obrazami zastępczymi, czyli nierealnymi. W procesach dydaktycznych i w codziennym życiu coraz częściej spotykamy się z symulacjami komputerowymi pewnych zjawisk. Przykładem współczesnego obrazu zastępczego może być np. witryna maszyny w salonie gier. Jest to obraz, w który wpatrują się godzinami nie tylko młodzi ludzie, ale i dorośli. Jest on statyczny, niekiedy animowany i choć perfekcyjny w wykonaniu, to jednak nie przenosi on praktycznie żadnych treści ponadczasowych.[12]

Współczesnymi nośnikami obrazu zastępczego są głównie: film panoramiczny, film tworzony przy pomocy kamer wideo, w tym również film telewizyjny. Do tych obrazów zaliczyć można grafikę użytkową, zaczynając przykładowo od malowania na porcelanie, a skończywszy na etykietach puszek do napojów. Zasada działania tych obrazów jest następująca: narzucają się one same widzowi; oddziałują bezpośrednio na zmysły, pobudzając niższe instynkty, pomijając przy tym kontrolę rozumu i woli; do odbioru tego rodzaju obrazów nie jest konieczne słowo[13]. Obrazy zastępcze wzbudzają swego rodzaju pożądanie i przez to utrudniają właściwe poznanie osoby lub danej rzeczy. Ich przymioty, bierny obserwator rozpoznaje zbyt późno, albo wcale. Nakłaniają one zdecydowanie do użycia, co odróżnia je od obrazów prawdziwych ukierunkowanych na poznanie. W konsekwencji częściej te ostatnie, po dokonaniu świadomego wyboru, mogą być wykorzystane do budowania Królestwa Bożego na ziemi.

Z łatwością można wskazać na jeszcze jedną cechę różniącą te obrazy. Otóż obrazy prawdziwe powstają zawsze we wspólnocie – tzn. w Kościele. Do zbudowania zaś obrazu zastępczego, wystarczy tylko jedna osoba posiadająca ciekawe pomysły. Obrazy te nie mają najczęściej znaczenia ponadczasowego, a ich wartość artystyczną można też określić mianem „zastępczej”. Obraz prawdziwy, przede wszystkim zaś obraz Boga, powstaje zawsze w powiązaniu ze wspólnotą. Jest to zdumiewające, że np. każdy mnich lub zakonnica samodzielnie kontempluje Byt Nieskończony, ale jego ostateczny wizerunek jest korygowany przez: spowiednika, ojca duchownego (kierownika), Tradycję i – jest to oczywiste - Urząd Nauczycielski Kościoła. Pisał już o tym św. Paweł, odnosząc się do właściwego rozumienia jedności i porządku Służby Bożej we wspólnocie ( Kor 14, 26 - 40). Jeżeli w gminie jest ktoś, kto ma dar proroctwa, a brakuje w niej ko­goś, kto mógłby je tłumaczyć, to nie wolno mu prorokować. Powyższe słowa Apostoła Narodów można odnieść do budowania obrazów prawdziwych, które stanowią pewien rodzaj proroctwa powstającego na drodze medytacji. Ten fragment Listu do Koryntian określa jednocześnie rolę kierowników duchowych jako przedstawicieli Kościoła[14].

Należy się zastanowić jak pokierować wiernymi - katechizowanymi, aby osiągnęli zdolność samodzielnego budowania obrazów prawdziwych. Punktem wyjścia może stać się pokorne uznanie własnej, ludzkiej grzeszności. Jeśli bowiem człowiek twierdzi, że nie ma grzechu jest kłamcą (1 J 1, 8 – 10). Tam gdzie zatraca się poczucie grzechu pojawiają się problemy z przekazem wiary.[15] Postawienie się na równi z Bogiem, nie przyznawanie się do ludzkiej słabości, jest grzechem Adama i Ewy. Po tym właśnie grzechu, Prarodzice zobaczyli, że są nadzy. Zakryli to, czego się przestraszyli. Poznali grzech, ale jednocześnie zakryli pełen - prawdziwy obraz Dziecka Bożego.

Człowiek, który uznaje swoją grzeszność, uznaje jednocześnie swoją zależność od Pana Boga. Uznając Jego wszechmoc, uznaje jednocześnie Jego obraz jako wzorcowy, a co za tym idzie, wszystkie następne odzwierciedlenia Jemu podporządkowuje. W tym miejscu otwiera się dla katechetów pole działania w duchu Nowej Ewangelizacji.

Jesteśmy odbiorcami obrazów, docierających do nas różnymi drogami. Cnota pokory może się w nas objawić między innymi poprzez to, że staniemy się selektywnymi obserwatorami. Dużo silnej woli wymagać będzie odrzucenie tych obrazów, które sprawiają przyjemność, a wiadomo, że z gruntu są one przeciwne np. szczęściu rodzinnemu[16]. Najważniejsze pozostanie jednak to, jakie przedstawienia graficzne my stwarzamy, ponieważ właśnie pokora leżąca u podstaw wszystkich cnót chrześcijańskich, jest podstawą budowania prawdziwych obrazów. Próbując je z kolei zdefiniować możemy powiedzieć, że obraz prawdziwy w katechezie powinien spełniać przedstawione poniżej dwa wymogi:

1. Religijny – posiadający odniesienie do Boga, ukazujący na przykładzie świętych łączność Kościoła pielgrzymującego z Kościołem chwalebnym.

2. Dydaktyczny - powinien być poprzedzony słowem, opisem przymiotów osoby lub rzeczy, czasem ostrzeżeniem, zawsze o celu edukacyjnym, wykonanym z myślą o przekazie wiary.


Syntezą takiego spojrzenia na wizualizację naszej wiary może być symbolizm, który łączy w sobie obydwa wymienione powyżej zadania. Świat współczesny (nasza zachodnia cywilizacja oparta na wartościach chrześcijańskich) tworzy jednak w zdecydowanej większości obrazy zastępcze. Coraz bardziej ucieka się w sferę wyobraźni, marzeń, a nawet antycznych mitów - chodzi tu m. in. o książki, komiksy oraz filmy z gatunku "SF”, czyli fantastyki. W obliczu tego problemu i wyzwania, zadaniem katechetów staje się budowanie takich obrazów, które kierują oczy „ku górze"[17]. "Królestwo Boże – jak powiedział św. Paweł - to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi. Starajmy się wiec o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu"(Rz 14,17 – 19). Nie jest więc istotne, co przyjmiemy z zewnątrz, lecz czy służy to "zbudowaniu". Obrazy prawdziwe w katechezie, mimo, że są materialne, poznane mogą służyć „zbudowaniu”. Tworzą one w naszych wnętrzach harmonię wyrażającą się w sprawiedliwości, pokoju i radości w Duchu Świętym. Budują w nas Królestwo Boże.

Ktoś może powiedzieć, że wystarczy raz wykonać katechizm, a później tylko go powielać. Jest to całkowicie błędny sposób myślenia. Moim zdaniem – a sądzę, że ten pogląd podzielają i inni - nie wystarczy stworzenie jednego „perfekcyjnego” podręcznika z prawdziwymi obra­zami, gdyż groziłoby to zamknięciem się w „getcie”, a przecież wiadomo, iż wiele katechetek i katechetów uczy jednocześnie także innych przedmiotów[18]. Rodzi się, więc kolejne pytanie: Dlaczego ci sami ludzie, którzy na innych zajęciach pokazują wiele prawdziwych obrazów, nie mieliby tego czynić na katechezie? Szczególnie zaś chodzi o to, by nie stwarzać wrażenia, że to co realne- zarówno obrazy prawdziwe jak i zastępcze - zostało, w tym momencie lekcji, specjalnie wyjęte z jakiegoś „muzeum”[19].

Naprzeciw tym potrzebom wychodziła kiedyś sztuka sakralna, będąca swoistą mową, a zarazem katechezą. Współczesne przedstawienia o tematyce religijnej, w dużej mierze, zatraciły ten „narracyjny” charakter. Znaleźć w nich za to można więcej subiektywizmu, określanego mianem „religijnej wizytówki” autora, niż obrazów prawdziwych.

Tymczasem Katechizm Kościoła Katolickiego (1159-1162) stawia przed ikonografią chrześcijańską, konkretne zadania. Dlatego ilustracje katechetyczne powinny być dobierane bardzo starannie[20]. Nie chodzi tu o wezwanie do tworzenia nowej „biblii ubogich”, bo przecież nasi wychowankowie nie tylko potrafią czytać, ale również sprawnie się poruszać po cyberprzestrzeni, która jest światem informacji zapisanej kodem zero–jedynkowym. Obecnie mecenat Kościoła mógłby się rozwijać w kierunku tworzenia obrazów prawdziwych, funkcjonujących we współczesnych katechizmach jako podręcznikach obudowanych, a także w mediach. Pozwoliłoby to z jednej strony uciec od „syndromu muzeum”, a z drugiej tworzyć płaszczyznę równoważącą zalew obrazów pochodzących ze środków masowego przekazu, jakże często, wrogo nastawionych do Kościoła i samego człowieka.

Ułatwieniem tego zadania byłoby stworzenie definicji obrazów używanych w nauce religii oraz podczas katechezy /DOK 73/. Chciałbym, żeby przedstawione poniżej moje osobiste przemyślenia i próby definicji, stanowiły początek szerszej dyskusji, na ten temat.

Obrazem prawdziwym, czyli obrazem świętym w katechezie i nauce religii, osobiście nazywam taki, który - jak wcześniej zaznaczyłem - posiada charakter religijny i jednocześnie edukacyjny. Cała jego przestrzeń posiada bezpośrednie odniesienie do Boga. Jego treść wynika z Objawienia zawartego w Piśmie Świętym. W tym znaczeniu staje się on ikoną, która za pośrednictwem obrazu wyraża to, co Pismo Święte przekazuje przy pomocy słów /KKK 1160/. W tym znaczeniu obraz domaga się podobnej czci jak Pismo Święte. Medytacja prowadzona przy nim staje się katechezą liturgiczną „... przechodząc od tego, co widzialne, do tego, co niewidzialne, od znaku do tego, co on oznacza, „od sakramentów” do misteriów”/KKK 1075/. Treść takich przedstawień graficznych jest ponadczasowa stanowiąc jednocześnie chrystocentryczne ukierunkowanie katechezy /KKK 1159/. Do tego typu przedstawień należy zaklasyfikować również obrazy wyrażające w swej treści objawienia prywatne, a także ludzi którzy „na obraz Boga” przemienieni zostali „na Jego podobieństwo” oraz aniołów włączonych w misję Chrystusa /KKK1161/. Tradycja Kościoła zachowała taką tendencję przez zastosowanie w sztuce sakralnej zachodu poliptyków, a w Kościele wschodnim odpowiednio ikonostasów. Powinien być to obraz statyczny, wymagający aktu woli ze strony widza, który umożliwiałby kontemplację. W ten, bowiem sposób sam autor próbuje swe dzieło zabezpieczyć przed dominacją obrazu tak, aby jednocześnie zaakcentować rolę Pisma Św., podczas jego oglądania.

            W odróżnieniu od tego obrazem zastępczym nazywam taki, który sugeruje właściwy sens życia, a także duchowe znaczenie realizacji życiowego powołania. Powinien jednocześnie odkrywać przed widzem istotę osoby i rzeczy. Ma on na celu pokazanie złożoności historii zbawienia, w której Bóg się objawia poprzez znaki czasu. Poprzez swoją zawartość powinien tworzyć fundament wartości etycznych, wskazywać na sens historii oraz funkcję religii w kulturze. Zaliczyć do tego rodzaju obrazów należy również przedstawienia z historii Kościoła, wykonane dowolną techniką. Mogą one odgrywać znaczącą rolę w nauczaniu religii w szkole. Bowiem dzięki starannie dobranym ilustracjom można ukazać bogactwo myśli człowieka – kulturę, wiedzę, co przy jednoczesnym przekazie Ewangelii, wprowadzi dialog interdyscyplinarny /DOK 73/.

Obrazy zastępcze są swoistym tłem lub komentarzem do obrazów prawdziwych, dlatego ich liczba może być proporcjonalnie większa, niż liczba obrazów prawdziwych i jest ona uzależniona od wieku katechizowanych oraz wybranej metody. Obrazy zastępcze są pewnego rodzaju reportażami z życia codziennego. W związku, ze zmianami w otaczającym nas świecie zewnętrznym, będą musiały one ulegać ciągłym modyfikacjom, co jest zgodne z ukierunkowaniem katechezy na doświadczenie ludzkie[21].

            Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że trudno jest akcentować używanie w nauce religii i katechezie jednego z tych dwóch rodzajów ilustracji, dlatego że są one komplementarne. Natomiast należy zaznaczyć, że nauka religii prowadzona przy użyciu przeważającej ilości obrazów zastępczych, powinna doprowadzić do katechezy parafialnej opierającej się praktycznie tylko na obrazach prawdziwych.

Ponadto obrazy zastępcze odgrywają dużą rolę w nauczaniu klas młodszych, gdzie wydatnie zwiększają przyswajalność materiału. Jeśli są one na bieżąco modyfikowane, mogą też odegrać znaczącą rolę w katechizacji młodzieży. Natomiast obrazy prawdziwe, jako oparte na Biblii, mają charakter źródłowy dla katechezy, są ponadczasowe i stąd właśnie wynika ich przewaga.

            Zastosowanie jasnych definicji obrazów prawdziwych i zastępczych powinno zaowocować odważniejszym wykorzystaniem obrazów dydaktycznych w katechezie. To z kolei – jak sądzę - pozwoli zaoszczędzić czas uczniów i nauczycieli, a w konsekwencji polepszy i przyspieszy przekaz wiary.

 

 

ks. Andrzej Zakrzewski

Archidiecezja Gnieźnieńska

 



[1] Niniejszy artykuł jest kontynuacją problematyki poruszanej już wcześniej przez autora, na łamach Katechety; Zakrzewski Andrzej [ks]., Dlaczego trzeba wizualizować katechezę(!) – naukę „religii” w szkole? w: Katecheta 8/1998, s.76-79.

[2] Niemalże powszechnie zauważa się zjawisko, iż dzieci przychodzą do szkoły „wychowane” przez telewizję. W środowisku szkolnym spotykają świat słowa drukowanego. Wówczas rozpoczyna się w ich umysłach „wojna psychologiczna”. Dla niektórych jest już za późno żeby nauczyć się słuchać wykładu lub zrozumieć tekst w obrębie jednego akapitu. Por.: Postman Neil, Technopol. Triumf techniki nad kulturą, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995, s. 26-27.

[3] Ewangelia jest, co do treści taka sama i niezmienna od jej powstania, lecz nowe czasy domagają się nowych środków jej przekazywania, tak by niezachwianą pozostała nadzieja pokładana w Bogu. Por.: Kasperczuk Danuta, Nowa Ewangelizacja – nowe metody, w: „Katecheta” 7-8/1999, s. 25.

[4] Einheitsübersetzung der Heiligen Schrift, Die Bibel, Gesamtausgabe, Psalmen und Neues Testament Ökumenischer Text, 2. Auflage - STUTTGART: Katholische Bibelanstalt; Stuttgart: Deutsche Bibelstiftung; Klosterneuburg: Österreichisches Katholisches Bibelwerk, 2. Auflage, Katholische Bibelanstalt GmbH Stuttgart 1982.

[5] Na drodze medytacji imaginatywnej, podobnie jak w wypadku rozmyślania opartego na medytacji słów, może człowiek starać się „oglądać” prawdę znajdującą się poza samymi sformułowaniami słownymi. Jednak „ogląd” każdego widzącego zależy od jakości przedstawienia obrazowego, jak również od indywidualnej siły „widzenia” (zdolności imaginatywnej, siły wyobraźni). Por.: Rahner Karl, Vorgrimler Herbert, Mały słownik teologiczny, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1996, s. 343.

[6] Por.: Długosz Antoni [bp], Jak przygotowywać i oceniać katechezę, Biblioteka „Niedzieli” nr 48, Częstochowa 1997, s. 68.

[7] Katechizm Kościoła Katolickiego rozróżnia trzy główne formy życia modlitwy: modlitwa ustna, rozmyślanie, kontemplacja. Przy czym, daje się zauważyć, że słowo rozmyślanie zastąpiło dotychczasowe określenie „medytacja”. Por.: KKK 2699n.

[8] Od dłuższego czasu słyszymy o dyskusjach na temat powrotu arcydzieła Hansa Memlinga do Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Myślę, że podsumowaniem tej dyskusji powinien być głos ks. kan. J. Kasprowicza z Gniezna, opublikowany w artykule, pióra Stanisława Zasady, pt., Komu ”Sąd Ostateczny”, „Przewodnik Katolicki” 48/99: „Sakralne wnętrze świątyni pomaga lepiej przeżyć artystyczną wizję „Sądu Ostatecznego” Memlinga. Obraz był przecież malowany głównie dla celów dydaktycznych”.

[9] „Wyobrażając sobie Chrystusa, Pana naszego, obecnego i wiszącego na krzyżu rozmawiać z Nim (pytając Go), jak to On, będąc Stwórcą, do tego doszedł, że stał się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedł do śmierci doczesnej i do konania za moje grzechy” /Ćwiczenia Duchowne - ĆD 53/ Wyobrażenie kar piekielnych /ĆD 65/ - „...,ze względu na treść oraz metodę zastosowania zmysłów i wyobraźni, nie powinno być dzisiaj proponowane zbyt dosłownie według tekstu. (...) Przede wszystkim idzie o „temat”. (...) po trzecie, mamy tutaj „wymiar medytacyjny”, w którym czucie wyobrażeniowe winno być dzisiaj skierowane bardziej ku czuciu duchowemu”. Królikowski Wacław SJ, Dynamika Ćwiczeń Duchowych św. Ignacego Loyoli, WAM, Kraków 1998, s. 33.

[10] ĆD 114, cyt. za: Królikowski Wacław SJ, dz. cyt. , s. 69.

[11] Królikowski Wacław SJ, dz. cyt., s. 69.

[12] „Bóg stworzył człowieka z gliny, a potem tchnął w niego życie – rendering –funkcjonuje na podobnej zasadzie. Oto jak w sześciu etapach stworzyć wirtualną rybę i sprawić, aby zaczęła żyć własnym życiem ...” Są to słowa pochodzące z artykułu pt., Techniki tworzenia realistycznej animacji form organicznych, w : Computer  Arts, Kreatywny Magazyn o Sztuce Komputerowej, nr 5/99, s. 26 – 30. Jest on jednocześnie opisem programu „3D Studio Max ...” ukazującym jego nowe możliwości polegające na zastosowaniu tzw. „szybujących kamer”. Stwarzają one możliwość oglądania animowanej np. cyber – osoby ze wszystkich stron. To narzędzie urealnia animację i stwarza coraz lepszą płaszczyznę do uwierzytelnienia obrazów zastępczych. Warto zatem byłoby zbadać, od którego roku życia dziecko potrafi bezbłędnie odróżnić animację od obrazu zarejestrowanego przy pomocy kamery wideo.

[13] Zachodzi tu odwrotny proces niż w przypadku obrazów religijnych, w czasie tworzenia których, Słowo Boże stanowi bazę wyjściową. Por.: Lepa Adam [bp], Pedagogika mass mediów, AWŁ, Łódź 1998, s. 176.

[14] Bliskim tego przykładem może być Bł. S. Faustyna Kowalska, która swoje widzenia konsultowała ze swym spowiednikiem ks. Andraszem TJ w Krakowie i księdzem Sopoćko w Wilnie. Została też poddana badaniom psychiatrycznym, aby wykluczyć podejrzenia o urojenia i nieprawdziwość objawień. Dzisiaj trudno byłoby znaleźć w Polsce świątynię bez wizerunku Chrystusa z podpisem „Jezu ufam Tobie”.

[15] Porównaj postawę Apostołów Judasza i św. Piotra. Zdradę jednego i zaparcie się drugiego, z posiadanym przez nich obrazem Boga i poczuciem własnej grzeszności, pychy i pokory.

[16] Istnieją jeszcze większe zagrożenia, którymi są techniki przekazu oddziałujące na podświadomość np. technika jednej klatki lub wstecznego zapisu. Szerzej o tych zagadnieniach pisze bp A. Lepa w cytowanej książce, s. 155.

[17] Wystarczy w tym miejscu wspomnieć artykuły ukazujące się w Katechecie, w dziale Exempla trahunt – Nie tylko dla głuchych, autorstwa ks. K. Młynarczyka. Właściwie wszystkie te katechezy oparte są na mowie obrazów. Por.: Młynarczyk Krzysztof [ks.], Przygotowanie dziecka niesłyszącego do uczestnictwa w Sakramencie Pokuty, w: Katecheta 6/1999, s. 55; Młynarczyk Krzysztof [ks.], Metoda obrazkowo - montażowa w katechizacji niesłyszących, w: Katecheta 7-8/1999, s. 76.

[18] Por. Szpet Jan [ks.], Dydaktyka katechezy, Redakcja Wydawnictw UAM, Poznań 1999, s. 243 –244.

[19] RU Material-brief 1/94, Damit uns die Augen aufgehen, Über den Umgang mit Bildern im Religionsunterricht, praca zbiorowa pod red.: Franz Niehl, s. 2.

[20] Szpet Jan [ks.], dz. cyt.: s. 257.

[21] Dominacja obrazu, w filmie, może zagrażać roli Pisma Św. Dlatego, że ten nośnik obrazu staje się  w dużej mierze wyrazem myśli i sądów reżysera. Podobnie transmisje Mszy Św. w telewizji dla osób zdrowych są obrazem zastępczym. W tym, bowiem wypadku wiele będzie zależało od realizatora i operatorów kamer. Istotną nowość w tej kwestii, poprzez swoją interaktywność, przynosi nowe medium – INTERNET. Por. Hermann Jörg, Vom Himmel in den Hypertext, Die religiösen Dimensionen des Cyberspace, w: Medien praktisch 2/98, s. 57.


Ilustracje oraz opisy zawarte w tym artykule  nie zostały zamieszczone na łamach "Katechety". Dlatego serdecznie zachęcam do ich przeanalizowania. (naciśnij "ILUSTRACJE")